środa, 6 sierpnia 2008

bułgarskie wędrówki

Kilka wspomnień z Nessebaru i Warny oraz innowacja w ruchu drogowym czyli czego możemy się nauczyć od Bułgarów :)


widok na Słoneczny Brzeg


Jako, że nasza miejscowość była położona zaledwie 3 km od Nessebaru byliśmy częstymi gośćmi w tym przeuroczym miasteczku (inna kwestia, że tylko w Nessebarze był bankomat, z którego mogliśmy pobierać pieniądze bez prowizji :P )
Nessebar składa się z dwóch części - starej i nowej. O tyle, o ile w nowych dzielnicach nie ma nic ciekawego, o tyle stare miasto potrafi zauroczyć. Nie na darmo wpisano je w całości na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

zachód słońca w nessebarskim porcie


Niestety Bułgarzy nie do końca wierzą, że zabytki, muzea i galerie mogą być interesujące, a sam spacer uliczkami wybrukowanymi kocimi łbami ma swój urok. Zapewne dlatego też pozamykali stare świątynie na trzy spusty, lub udostępnili je odwiedzającym w godzinach 8-14 (muzea są czynne podobnie). Genialnym posunięciem jest pozastawianie zabytkowych kamienic straganami sprzedającymi bułgarskie "pamiątki" made in China.
Ale kto chce poczuć prawdziwy klimat Nessebaru z pewnością go poczuje. Wystarczy tylko zejść z głównych, hałaśliwych ulic.

jedna z uliczek



kilka ujęć Nessebaru


z wycieczką do Warny było już więcej kłopotu niż z Nessebarem, głównie z powodu odległości. Warna znajduje się około 100 km na północ od Rawdy i trasę tą pokonuje się w "zaledwie" 3 godziny!
Bułgarskie autobusy potrafią zaskoczyć... ale o tym innym razem ;)
Warna jest ogromnym miastem, pełnym turystów. Ma duuuże, ładne plaże, które niestety oglądaliśmy tylko z lotu ptaka.



Ma też delfinarium z czterema miłymi delfinkami :)



I piękną Cerkiew Zaśnięcia NMP:



Jednak, żeby nie było tak kolorowo trzeba wspomnieć o kompletnym braku oznakowania atrakcji! Nie zwiedziliśmy Muzeum Etnograficznego, bo na każdej mapie widniało w innym miejscu...
Muzeum Marynarki Wojennej pełne okrętów i łodzi podwodnych było nieczynne z powodu remontu... Tylko w Bułgarii w szczycie sezonu turystycznego remontuje się muzea ;)
W zamian za to postanowiliśmy pooglądać rybki w Akwarium. I kolejne rozczarowanie... budynek wyglądał jak żywcem wyjęty z PRL, zwierzęta ledwo żywe pływają w brudnych akwariach, przez szyby niewiele widać...
Nagrodą za ten koszmar było spotkanie kociej rodziny tuż obok rzymskich term :)




Na koniec coś co mnie zszokowało - licznik sekund odmierzający czas do kolejnej zmiany świateł! Co jak co, ale pod tym względem mogłaby Polska wziąć przykład z Bulgarii ;)